sex opowiadania:
Był ponury, jesienny wieczór, krajobraz za oknem przedstawiał się równie nieciekawie, co moje plany na andrzejkową noc.
Z powodu oblania semestralnego testu z fizyki, moja matka zastępcza postanowiła, że cały dzisiejszy wieczór spędzę na powtarzaniu materiału, pod jej nadzorem i za jej pomocą, oczywiście. Tak więc, podczas kiedy wszyscy inni będą bawić się i zaliczać pijane koleżanki, ja siedzieć będę w gabinecie matki zastępczej i moją główną atrakcją na wieczór będzie zgłębianie tajemnic światła. Ojciec zastępczy już od tygodnia siedzi w Turcji, załatwia interesy i pozostanie tam pewnie jeszcze z miesiąc.
Lepiej jednak, abym najpierw przedstawił nieco swoją osobę, ponieważ inaczej, cała sytuacja wydawać się będzie groteskowa, czy po prostu chora. Personalia sobie odpuszczę. Podpisanie się pod taką historią, było by w świetle dzisiejszej obyczajowości istnym społecznym samobójstwem, albo chociaż ciężkim okaleczeniem. Przyjmijmy, że mam na imię K.
Tak więc jestem K. i w wieku pięciu lat zostałem osierocony. Przez całe życie tułałem się po rodzinach zastępczych i domach dziecka. Jakoś nie byłem w stanie sprostać wymaganiom nowych opiekunów. Zbyt często popadałem w konflikty z otoczeniem. I nie ważne, że w dzienniku same piątki. No może nie same. Fizyka, to zawsze było moje miękkie podbrzusze.
Tak więc mam teraz siedemnaście lat i od sześciu miesięcy jestem w nowej rodzinie zastępczej. Wydaje się, że zadomowiłem się tu na dobre. Miła parka, podobno mieli kiedyś własnego dzieciaka, ale kiedy miało dziesięć lat zmarło w jakimś wypadku. Oni nie chcą o tym gadać, mi nie chce się o to pytać. Jakoś udaje się nam nie poruszać tego tematu.
Wracając do sprawy, naprawdę miłe małżeństwo. Ona, załóżmy, że ma na imię Elżbieta, bardzo opiekuńcza czterdziestolatka, widać, że utrata dziecka jedynie wyostrzyła jej instynkt macierzyński. Jest doktorem astronomii. Kobieta średniego wzrostu, nieco poniżej metra siedemdziesięciu, czarne, długie włosy, rumiana twarz i wystające kości policzkowe. Oczy piwne, głębokie. Ubiera się elegancko, ale skromnie, zawsze schludnie. Nigdy nie widziałem jej jeszcze z dużym dekoltem, czy odsłoniętymi udami. Bardzo o siebie dba. To widać. On, przyjmijmy, że jego imię to Robert, to czterdziestoczteroletni biznesmen. Wysoki, przygruby, z siwą czupryną. Zawsze elegancki. Jest zdecydowany i surowy, ale to miły facet.
Zdaje się, że przywiązali się do mnie na dobre. Traktują mnie jak syna. Ja również spoglądam na nich ciepło i z dużym zaufaniem.
Oprócz mnie, małżeństwo posiada jeszcze jedno przybrane dziecko. Dziewczynę, załóżmy, że ma na imię Ala, dziewiętnastolatkę.
Ala zwróciła na mnie swoją uwagę już za pierwszym razem, kiedy ją zobaczyłem. Miała wtedy na sobie jedynie szlafrok frotte, który odsłaniał zgrabne łydki i cudowne stopy. Strasznie się wtedy podnieciłem i już kilka minut później musiałem wyjść do kibla i zwalić sobie konia.
Ala jest niska, nie ma nawet metra sześćdziesięciu wzrostu. Jest lekko opalona i ma kruczoczarne włosy, oczy koloru zielonego. Ma zgrabne nóżki i świetny tyłek, małe, jędrne piersi i świetne, małe stópki. Jest stosunkowo szczupła, ale nie chuda.
Odkąd ją poznałem, nie mogłem przestać o niej myśleć. Raz wyobrażałem sobie, że powoli ściągam z niej po kolei koszulkę i spodnie, że pieszczę ją długo, zanim obnażę cipkę pod czerwonymi majteczkami, założonymi specjalnie dla mnie. Wtedy liżę jej mokrą muszelkę długo i starannie, chcę dać jej jak najwięcej rozkoszy. Ala jęczy i wygina się przy kolejnych orgazmach, kiedy kończę ssać jej łechtaczkę, zabieram się za jej stopy. Dokładnie wylizuję obie, jestem delikatny, nie chcę jej spłoszyć. Dziewczyna po chwili rozkłada szeroko uda, chce, żebym w nią wszedł. Ostatecznie, kiedy daję jej to, czego chciała, jestem nad wyraz delikatny. Powoli wprowadzam twardego fiuta w do jej ociekającej śluzem pochwy. Kiedy powoli ruszam udami, a ona jęczy co chwila, całuję jej małe, jędrne piersi i ssę sterczące sutki. Jak dziecko. Orgazm mamy w tym samym momencie. Ala głośno jęczy i opada na poduszkę, ja spuszczam się w jej cipce.
Innym razem myślę tylko o tym, że zastaję ją w jakimś korytarzu i przemocą przygniatam do ściany, łapię za włosy, czuję, jak się wyrywa, ale wiem, że ona tego chce. Kazałbym jej się zamknąć i nie opierać. Kiwnęłaby głową, kręciłoby ją to. Ostentacyjnie liżę jej twarz, rękami ściskam małe piersi. Sprawiam jej ból, jęczy cichutko, ale lubi to. Zadarłbym sukienkę. Trzymając ją chwilę nad biodrami, kontemplowałbym jej zjawiskowy tyłek w białych, bawełnianych figach. Po chwili kazałbym jej zdjąć ramiączka. Ubranie spadłoby na ziemię obok jej bosych stóp. Chciałaby się odwrócić, szeptałaby, żebym przestał, ale przyparłbym ją mocniej do ściany. Zbliżyłbym się do niej, przytknął fiuta do jędrnych pośladków, poczułaby, jaki jestem duży. Odchyliłbym figi i wsadził palec w mokrą cipkę. Śluz ściekałby jej aż po udach. Strasznie mnie to podniecało. Stopniowo wkładałbym jej w pochwę coraz więcej palców, aż w końcu byłaby tam cała dłoń. Piszczałaby z bólu, natężała się i zaciskała pośladki, jednak pozwoliła mi wejść z dłonią w swoją muszelkę, lubiła to. Ruszałbym ręką coraz szybciej, druga dłoń zajęłaby się masowaniem łechtaczki. Po chwili krzyknęłaby krótko w pierwszym orgazmie. Później wyjąłbym rękę i kazał jej ją dokładnie wylizać. Zrobiłaby to posłusznie, ale nadal nie pozwoliłbym jej się odwrócić. Zdjąłbym jej majtki i polizałbym gładki, krągły tyłek. Cała byłaby mokra od potu, po chwili zacząłbym pompować ślinę w jej odbyt, rozstawiłaby szerzej nogi, wiedziałbym, że tego chce. Kiedy ciecz sama wylewałaby się już z jej dupci, wyciągnąłbym fiuta i pogładził ją jego końcem po tyłku. Rozchyliłbym jej odbyt i wsadziłbym początek fiuta w jej ciasną dupę.
– Ooochhh… – Wyrwałoby się jej z ust.
Rżnąłbym ją mocno, krzyczałaby za każdym razem, kiedy moje osiemnaście centymetrów zagłębiałoby się w jej tyłku. Chwilę przed końcem wyciągnąłbym kutasa i kazał jej uklęknąć i odwrócić się do mnie. Łapczywie wyssałaby mojego fiuta. Spuściłbym się jej na twarz i odszedł w swoją stronę.
Mieszkałem tu jednak już od ponad pół roku, a z Alą nie zamieniłem jeszcze praktycznie żadnego porządnego zdania. Wydawało się seks z nią to tylko marzenie, coś, co w rzeczywistości mieć miejsca nie miało prawa.
W andrzejkowy wieczór, około siedemnastej, w samych bokserkach szedłem do łazienki. Kiedy otworzyłem drzwi, ujrzałem Alę, masturbującą się moją szczotką do włosów. Siedziała na zamkniętym kiblu, jedną stopę postawiła na klapie, druga spoczywała na podłodze. Miała na sobie tylko opuszczony na brzuch zielony stanik. Od razu mi stanął, widziała wszystko, ale nic nie robiła. Dyszała głośno, lecz nie przestała się masturbować.
Wszedłem do łazienki i zamknąłem drzwi na klucz, opuściłem bokserki i zacząłem walić konia. Dziewczyna ciągle patrzyła mi prosto w oczy, podczas gdy robiła sobie dobrze moją szczotką do włosów. Doszliśmy w tym samym momencie. Chciałem coś powiedzieć, ale ona błyskawicznie narzuciła szlafrok i wybiegła z łazienki. Kiedy się pozbierałem, nie było jej już w domu.
O punkt dziewiętnastej stawiłem się w gabinecie Elżbiety. Ta historia z Alą strasznie mnie nakręciła. Myślałem tylko o seksie. Kiedy weszła Ela, coś się we mnie obudziło. Pierwszy raz w życiu spojrzałem na nią okiem mężczyzny. Była bardzo seksowną kobietą. Wyglądała na najwyżej trzydzieści lat, twarz miała jak laleczka: wysokie kości policzkowe, pełne usta, duże ocz. Tym razem włosy spięła z tyłu głowy, na policzkach miała róż, a na ustach czerwoną szminkę. Ubrana była w mocno rozpiętą, obcisłą białą koszulę, przez którą widać było jej czerwony stanik. Miała wielkie piersi. Narzuciła na to czerwony żakiecik, na nogach miała niebieskie rurki i około dwunastocentymetrowe, czerwony szpilki, zasłaniające palce, ale odkrywające zewnętrzną część stopy. Bardzo seksowne. Na szyi kołysał się jej jakiś złoty wisiorek, a w uszach miała diamentowe kolczyki. Strasznie się na nią napaliłem.
Dochodziła dwudziesta, a ja nie przedsięwziąłem, nie miałem czasu do stracenia. Udałem, że upuszczam długopis i wszedłem pod biurko. Jej stopy pachniały cudownie. Dopiero teraz zauważyłem, że na prawej nodze ma srebrną bransoletkę, a na lewej stopie tatuaż. Kwiaty orchidei.
– Co tam robisz? – Wstała, jakby oparzona. – Wyjdź, bo uderzysz się w głowę. – Mój plan spalił na panewce.
Znów zaczęliśmy powtarzać fizykę. Zdawało się, że jedynym, co poznam dzisiaj dogłębnie, będą tajemnice światła rozszczepionego w pryzmacie.
Ela wstała z krzesła, aby podać mi jakąś książkę. Okazało się, że znajduje się ona w najniższej szufladzie, obok mojej prawej nogi. Kiedy schylała się po nią, nie zginając ani trochę kolan, wypinając duży tyłeczek tuż przed moim nosem, ukazując skrawki czerwonych, koronkowych majteczek, nie wytrzymałem.
Złapałem ją za biodra i chciałem przyciągnąć do siebie.
– Co ty wyprawiasz, gnojku? – Odskoczyła ode mnie na bezpieczną odległość.
– Ja, ja przepraszam, Niechciałem… znaczy się, chciałem, wybacz. – Zrobiłem minę zbitego psa i chciałem wstawać do wyjścia.
– Czekaj. Wiesz, że prawnie, jestem twoją matką? – Zapytała patrząc mi w oczy.
– Wiem, ale kocham panią od pierwszego wyjrzenia. – Skłamałem.
Widać, że była w rozterce. Najwidoczniej mnie polubiła, ale w takim wypadku mój dalszy pobyt w tej rodzinie wydawał się być czymś nierealnym.
– Dobrze. Zejdź, połóż się na ziemi. – Zdjęła żakiecik. Wykonałem polecenie.
– Tak, teraz się rozbierzesz, do naga. – W pozycji leżącej było to nieco utrudnione, ale dałem radę. Nie wierzyłem we własne szczęście.
Uklęknęła mi na piersiach. Zobaczyłem, że nie ma już na sobie ani spodni, ani koszuli. Była tylko w czerwonych staniku i bokserkach. Miała cudowne cycki.
– Zachciało ci się panią dotykać? – Uderzyła mnie otwartą dłonią w twarz. – Zaraz cię ukarzę, śmieciu. Wstała i nadepnęła mi na serce ostrym obcasem. Spodobało mi się to.
– Przepraszam panią.
– Milcz! – Wbiła mi obcas w ciało tak mocno, że aż zapiszczałem. – Będziesz mi służył, psie. Chcę się odprężyć, zrobisz mi minetę, ale najpierw dokładnie wymyjesz stopy. Językiem. – Zdjęła buty.
Podszedłem do niej na czworakach i zacząłem lizać stopy. Były małe, na oko trzydziestka szóstka. Palce pomalowała na czerwono, pod kolor liści orchidei na stópce. Długo ssałem palce, aż powiedziała mi, że mam teraz zająć się jej cipką. Zdjęła majtki. Miała piękną, dużą pizdę. Widać było, że kiedyś rodziła. Zawsze mnie takie podniecały, ale nigdy jeszcze takiej nie przeleciałem.
Początkowo tylko lizałem po wierzchu, ale po pierwszej naganie wziąłem obszerne wargi sromowe do ust i zacząłem ssać. Co jakiś czas zmieniałem taktykę. To Jak najgłębiej wkładałem jej w cipkę język, to lizałem łechtaczkę, albo przyssywałem się do sromu i machałem językiem gdzie popadnie. Orgazmy przeżywała głośno krzycząc rzeczy typu: „dalej, ścierwo”, czy „szybciej, kurwo”. Chciałem w końcu też mieć orgazm, ale bałem się jej przeciwstawić.
Kiedy myślałem, że Elżbieta nigdy już nie pozwoli mi dojść, usiadła na mnie okrakiem i zaczęła lizać mnie po klacie.
Dosiadła mnie, była luźna i mocno wilgotna. Ujeżdżała mnie jęcząc głośno. Rękami masowałem je wielkie piersi. Była już pobudzona, więc szybko osiągnęła orgazm i zeszła z mojego fiuta. Na wpół „naładowanego” kutasa zaczęła obciągać, szybko ruszając głową. Spuściłem jej się do buzi, a ona wszystko połknęła.
Później pieprzyliśmy się jeszcze kilka razy, zawsze tak samo. Ona była na dominą, jednak kończyłem jej w ustach.
Kiedy Robert wrócił zza granicy, po prostu przestaliśmy się pieprzyć. Jakby nigdy nic, chociaż seks z Elżbietą, moją przybraną matką, był najlepszym, jaki kiedykolwiek zaznałem.
Z powodu oblania semestralnego testu z fizyki, moja matka zastępcza postanowiła, że cały dzisiejszy wieczór spędzę na powtarzaniu materiału, pod jej nadzorem i za jej pomocą, oczywiście. Tak więc, podczas kiedy wszyscy inni będą bawić się i zaliczać pijane koleżanki, ja siedzieć będę w gabinecie matki zastępczej i moją główną atrakcją na wieczór będzie zgłębianie tajemnic światła. Ojciec zastępczy już od tygodnia siedzi w Turcji, załatwia interesy i pozostanie tam pewnie jeszcze z miesiąc.
Lepiej jednak, abym najpierw przedstawił nieco swoją osobę, ponieważ inaczej, cała sytuacja wydawać się będzie groteskowa, czy po prostu chora. Personalia sobie odpuszczę. Podpisanie się pod taką historią, było by w świetle dzisiejszej obyczajowości istnym społecznym samobójstwem, albo chociaż ciężkim okaleczeniem. Przyjmijmy, że mam na imię K.
Tak więc jestem K. i w wieku pięciu lat zostałem osierocony. Przez całe życie tułałem się po rodzinach zastępczych i domach dziecka. Jakoś nie byłem w stanie sprostać wymaganiom nowych opiekunów. Zbyt często popadałem w konflikty z otoczeniem. I nie ważne, że w dzienniku same piątki. No może nie same. Fizyka, to zawsze było moje miękkie podbrzusze.
Tak więc mam teraz siedemnaście lat i od sześciu miesięcy jestem w nowej rodzinie zastępczej. Wydaje się, że zadomowiłem się tu na dobre. Miła parka, podobno mieli kiedyś własnego dzieciaka, ale kiedy miało dziesięć lat zmarło w jakimś wypadku. Oni nie chcą o tym gadać, mi nie chce się o to pytać. Jakoś udaje się nam nie poruszać tego tematu.
Wracając do sprawy, naprawdę miłe małżeństwo. Ona, załóżmy, że ma na imię Elżbieta, bardzo opiekuńcza czterdziestolatka, widać, że utrata dziecka jedynie wyostrzyła jej instynkt macierzyński. Jest doktorem astronomii. Kobieta średniego wzrostu, nieco poniżej metra siedemdziesięciu, czarne, długie włosy, rumiana twarz i wystające kości policzkowe. Oczy piwne, głębokie. Ubiera się elegancko, ale skromnie, zawsze schludnie. Nigdy nie widziałem jej jeszcze z dużym dekoltem, czy odsłoniętymi udami. Bardzo o siebie dba. To widać. On, przyjmijmy, że jego imię to Robert, to czterdziestoczteroletni biznesmen. Wysoki, przygruby, z siwą czupryną. Zawsze elegancki. Jest zdecydowany i surowy, ale to miły facet.
Zdaje się, że przywiązali się do mnie na dobre. Traktują mnie jak syna. Ja również spoglądam na nich ciepło i z dużym zaufaniem.
Oprócz mnie, małżeństwo posiada jeszcze jedno przybrane dziecko. Dziewczynę, załóżmy, że ma na imię Ala, dziewiętnastolatkę.
Ala zwróciła na mnie swoją uwagę już za pierwszym razem, kiedy ją zobaczyłem. Miała wtedy na sobie jedynie szlafrok frotte, który odsłaniał zgrabne łydki i cudowne stopy. Strasznie się wtedy podnieciłem i już kilka minut później musiałem wyjść do kibla i zwalić sobie konia.
Ala jest niska, nie ma nawet metra sześćdziesięciu wzrostu. Jest lekko opalona i ma kruczoczarne włosy, oczy koloru zielonego. Ma zgrabne nóżki i świetny tyłek, małe, jędrne piersi i świetne, małe stópki. Jest stosunkowo szczupła, ale nie chuda.
Odkąd ją poznałem, nie mogłem przestać o niej myśleć. Raz wyobrażałem sobie, że powoli ściągam z niej po kolei koszulkę i spodnie, że pieszczę ją długo, zanim obnażę cipkę pod czerwonymi majteczkami, założonymi specjalnie dla mnie. Wtedy liżę jej mokrą muszelkę długo i starannie, chcę dać jej jak najwięcej rozkoszy. Ala jęczy i wygina się przy kolejnych orgazmach, kiedy kończę ssać jej łechtaczkę, zabieram się za jej stopy. Dokładnie wylizuję obie, jestem delikatny, nie chcę jej spłoszyć. Dziewczyna po chwili rozkłada szeroko uda, chce, żebym w nią wszedł. Ostatecznie, kiedy daję jej to, czego chciała, jestem nad wyraz delikatny. Powoli wprowadzam twardego fiuta w do jej ociekającej śluzem pochwy. Kiedy powoli ruszam udami, a ona jęczy co chwila, całuję jej małe, jędrne piersi i ssę sterczące sutki. Jak dziecko. Orgazm mamy w tym samym momencie. Ala głośno jęczy i opada na poduszkę, ja spuszczam się w jej cipce.
Innym razem myślę tylko o tym, że zastaję ją w jakimś korytarzu i przemocą przygniatam do ściany, łapię za włosy, czuję, jak się wyrywa, ale wiem, że ona tego chce. Kazałbym jej się zamknąć i nie opierać. Kiwnęłaby głową, kręciłoby ją to. Ostentacyjnie liżę jej twarz, rękami ściskam małe piersi. Sprawiam jej ból, jęczy cichutko, ale lubi to. Zadarłbym sukienkę. Trzymając ją chwilę nad biodrami, kontemplowałbym jej zjawiskowy tyłek w białych, bawełnianych figach. Po chwili kazałbym jej zdjąć ramiączka. Ubranie spadłoby na ziemię obok jej bosych stóp. Chciałaby się odwrócić, szeptałaby, żebym przestał, ale przyparłbym ją mocniej do ściany. Zbliżyłbym się do niej, przytknął fiuta do jędrnych pośladków, poczułaby, jaki jestem duży. Odchyliłbym figi i wsadził palec w mokrą cipkę. Śluz ściekałby jej aż po udach. Strasznie mnie to podniecało. Stopniowo wkładałbym jej w pochwę coraz więcej palców, aż w końcu byłaby tam cała dłoń. Piszczałaby z bólu, natężała się i zaciskała pośladki, jednak pozwoliła mi wejść z dłonią w swoją muszelkę, lubiła to. Ruszałbym ręką coraz szybciej, druga dłoń zajęłaby się masowaniem łechtaczki. Po chwili krzyknęłaby krótko w pierwszym orgazmie. Później wyjąłbym rękę i kazał jej ją dokładnie wylizać. Zrobiłaby to posłusznie, ale nadal nie pozwoliłbym jej się odwrócić. Zdjąłbym jej majtki i polizałbym gładki, krągły tyłek. Cała byłaby mokra od potu, po chwili zacząłbym pompować ślinę w jej odbyt, rozstawiłaby szerzej nogi, wiedziałbym, że tego chce. Kiedy ciecz sama wylewałaby się już z jej dupci, wyciągnąłbym fiuta i pogładził ją jego końcem po tyłku. Rozchyliłbym jej odbyt i wsadziłbym początek fiuta w jej ciasną dupę.
– Ooochhh… – Wyrwałoby się jej z ust.
Rżnąłbym ją mocno, krzyczałaby za każdym razem, kiedy moje osiemnaście centymetrów zagłębiałoby się w jej tyłku. Chwilę przed końcem wyciągnąłbym kutasa i kazał jej uklęknąć i odwrócić się do mnie. Łapczywie wyssałaby mojego fiuta. Spuściłbym się jej na twarz i odszedł w swoją stronę.
Mieszkałem tu jednak już od ponad pół roku, a z Alą nie zamieniłem jeszcze praktycznie żadnego porządnego zdania. Wydawało się seks z nią to tylko marzenie, coś, co w rzeczywistości mieć miejsca nie miało prawa.
W andrzejkowy wieczór, około siedemnastej, w samych bokserkach szedłem do łazienki. Kiedy otworzyłem drzwi, ujrzałem Alę, masturbującą się moją szczotką do włosów. Siedziała na zamkniętym kiblu, jedną stopę postawiła na klapie, druga spoczywała na podłodze. Miała na sobie tylko opuszczony na brzuch zielony stanik. Od razu mi stanął, widziała wszystko, ale nic nie robiła. Dyszała głośno, lecz nie przestała się masturbować.
Wszedłem do łazienki i zamknąłem drzwi na klucz, opuściłem bokserki i zacząłem walić konia. Dziewczyna ciągle patrzyła mi prosto w oczy, podczas gdy robiła sobie dobrze moją szczotką do włosów. Doszliśmy w tym samym momencie. Chciałem coś powiedzieć, ale ona błyskawicznie narzuciła szlafrok i wybiegła z łazienki. Kiedy się pozbierałem, nie było jej już w domu.
O punkt dziewiętnastej stawiłem się w gabinecie Elżbiety. Ta historia z Alą strasznie mnie nakręciła. Myślałem tylko o seksie. Kiedy weszła Ela, coś się we mnie obudziło. Pierwszy raz w życiu spojrzałem na nią okiem mężczyzny. Była bardzo seksowną kobietą. Wyglądała na najwyżej trzydzieści lat, twarz miała jak laleczka: wysokie kości policzkowe, pełne usta, duże ocz. Tym razem włosy spięła z tyłu głowy, na policzkach miała róż, a na ustach czerwoną szminkę. Ubrana była w mocno rozpiętą, obcisłą białą koszulę, przez którą widać było jej czerwony stanik. Miała wielkie piersi. Narzuciła na to czerwony żakiecik, na nogach miała niebieskie rurki i około dwunastocentymetrowe, czerwony szpilki, zasłaniające palce, ale odkrywające zewnętrzną część stopy. Bardzo seksowne. Na szyi kołysał się jej jakiś złoty wisiorek, a w uszach miała diamentowe kolczyki. Strasznie się na nią napaliłem.
Dochodziła dwudziesta, a ja nie przedsięwziąłem, nie miałem czasu do stracenia. Udałem, że upuszczam długopis i wszedłem pod biurko. Jej stopy pachniały cudownie. Dopiero teraz zauważyłem, że na prawej nodze ma srebrną bransoletkę, a na lewej stopie tatuaż. Kwiaty orchidei.
– Co tam robisz? – Wstała, jakby oparzona. – Wyjdź, bo uderzysz się w głowę. – Mój plan spalił na panewce.
Znów zaczęliśmy powtarzać fizykę. Zdawało się, że jedynym, co poznam dzisiaj dogłębnie, będą tajemnice światła rozszczepionego w pryzmacie.
Ela wstała z krzesła, aby podać mi jakąś książkę. Okazało się, że znajduje się ona w najniższej szufladzie, obok mojej prawej nogi. Kiedy schylała się po nią, nie zginając ani trochę kolan, wypinając duży tyłeczek tuż przed moim nosem, ukazując skrawki czerwonych, koronkowych majteczek, nie wytrzymałem.
Złapałem ją za biodra i chciałem przyciągnąć do siebie.
– Co ty wyprawiasz, gnojku? – Odskoczyła ode mnie na bezpieczną odległość.
– Ja, ja przepraszam, Niechciałem… znaczy się, chciałem, wybacz. – Zrobiłem minę zbitego psa i chciałem wstawać do wyjścia.
– Czekaj. Wiesz, że prawnie, jestem twoją matką? – Zapytała patrząc mi w oczy.
– Wiem, ale kocham panią od pierwszego wyjrzenia. – Skłamałem.
Widać, że była w rozterce. Najwidoczniej mnie polubiła, ale w takim wypadku mój dalszy pobyt w tej rodzinie wydawał się być czymś nierealnym.
– Dobrze. Zejdź, połóż się na ziemi. – Zdjęła żakiecik. Wykonałem polecenie.
– Tak, teraz się rozbierzesz, do naga. – W pozycji leżącej było to nieco utrudnione, ale dałem radę. Nie wierzyłem we własne szczęście.
Uklęknęła mi na piersiach. Zobaczyłem, że nie ma już na sobie ani spodni, ani koszuli. Była tylko w czerwonych staniku i bokserkach. Miała cudowne cycki.
– Zachciało ci się panią dotykać? – Uderzyła mnie otwartą dłonią w twarz. – Zaraz cię ukarzę, śmieciu. Wstała i nadepnęła mi na serce ostrym obcasem. Spodobało mi się to.
– Przepraszam panią.
– Milcz! – Wbiła mi obcas w ciało tak mocno, że aż zapiszczałem. – Będziesz mi służył, psie. Chcę się odprężyć, zrobisz mi minetę, ale najpierw dokładnie wymyjesz stopy. Językiem. – Zdjęła buty.
Podszedłem do niej na czworakach i zacząłem lizać stopy. Były małe, na oko trzydziestka szóstka. Palce pomalowała na czerwono, pod kolor liści orchidei na stópce. Długo ssałem palce, aż powiedziała mi, że mam teraz zająć się jej cipką. Zdjęła majtki. Miała piękną, dużą pizdę. Widać było, że kiedyś rodziła. Zawsze mnie takie podniecały, ale nigdy jeszcze takiej nie przeleciałem.
Początkowo tylko lizałem po wierzchu, ale po pierwszej naganie wziąłem obszerne wargi sromowe do ust i zacząłem ssać. Co jakiś czas zmieniałem taktykę. To Jak najgłębiej wkładałem jej w cipkę język, to lizałem łechtaczkę, albo przyssywałem się do sromu i machałem językiem gdzie popadnie. Orgazmy przeżywała głośno krzycząc rzeczy typu: „dalej, ścierwo”, czy „szybciej, kurwo”. Chciałem w końcu też mieć orgazm, ale bałem się jej przeciwstawić.
Kiedy myślałem, że Elżbieta nigdy już nie pozwoli mi dojść, usiadła na mnie okrakiem i zaczęła lizać mnie po klacie.
Dosiadła mnie, była luźna i mocno wilgotna. Ujeżdżała mnie jęcząc głośno. Rękami masowałem je wielkie piersi. Była już pobudzona, więc szybko osiągnęła orgazm i zeszła z mojego fiuta. Na wpół „naładowanego” kutasa zaczęła obciągać, szybko ruszając głową. Spuściłem jej się do buzi, a ona wszystko połknęła.
Później pieprzyliśmy się jeszcze kilka razy, zawsze tak samo. Ona była na dominą, jednak kończyłem jej w ustach.
Kiedy Robert wrócił zza granicy, po prostu przestaliśmy się pieprzyć. Jakby nigdy nic, chociaż seks z Elżbietą, moją przybraną matką, był najlepszym, jaki kiedykolwiek zaznałem.