sex opowiadania:
Karolina jako że zaledwie 18-letnia dziewczyna nie była jeszcze doświadczoną w porządnym seksie. Ponadto mieszkała na wsi gdzie o fajne ciacha bywa trudno. Była to 168cm ciemna blondynka (bez skojarzeń:), dobrze biegająca (stąd długie nogi i jędrne pośladki) oraz hojnie obdarzona przez naturę biustem rozmiaru B75.
W środowy poranek jak zwykle podążała 3 kilometrową ścieżką do szkoły. W połowie drogi jak zawsze zachodziła po swoją koleżankę Monikę. Jako że był to wczesno czerwcowy poranek, pogoda była cudna, było ciepło i słonecznie Karola ubrana była w przewiewną niebieską bluzeczkę na ramiączkach i białą krótką spódniczkę. Zaszła jak to było w długim zwyczaju pod dom Moni. Ta jednak nie zjawiała się. Dziewczyna więc weszła na podwórko, podeszła do drzwi od domu i zapukała. Nic. Karolina była zdziwiona że nikogo z rodziny nie ma, ale cóż…. postanowiła iść do szkoły sama.
Nagle z jednej z obór nieopodal wychyliła się głowa Kazimierza Opolskiego – ojca Moniki. Zamachał on widłami w stronę Karoli. Ona wiedząc że Pan Kazimierz ma problemy ze słuchem i nosi aparat postanowiła podejść grzecznie i zapytać gdzie jest jego córka. Idąc w stronę ojca jej koleżanki spostrzegła że ten 47 letni niewysoki i dość tęgi facet ubrany jest w bardzo brudne gumofilce, stare spodnie i koszulę w kratkę. Nie dziwiło ją jednak to gdyż wiedziała że na wsi podejście do higieny wygląda nieco inaczej niźli w mieście. Mężczyzna ten ponadto był spocony (kępka włosów na jego łysinie kleiła się po głowie) i z kilkudniowym zarostem.
Karolina podeszła do stojącego w drzwiach do obory faceta i zapytała:
– Dzień dobry Panu, czy wie Pan może gdzie jest Monika?
-Słucham?!!!! – krzyknął – Aparat upadł mi w oborze, a że mam słaby wzrok nie mogę go znaleźć!!!
Karolina wychyliła głowę do wnętrza obory i zauważyła w mroku aparat słuchowy. Wiedziała że trzeba pomóc mężczyźnie i weszła do środka obory starając się stąpać po świeżej słomie nie zmieszanej z kurzym i świńskim łajnem. Pochyliła się, chwyciła aparat słuchowy i nagle gdy odkręcała się poczuła silne uderzenie w twarz…
Ocknęła się parę minut później leżąc w oborze i mając taśmą zaklejone usta oraz związane z tyłu na plecach ręce i mocno związane nogi. Wystraszona spojrzała do góry – nad nią stał pa Kazimierz z widłami i wyciągniętym ze spodni grubym kutasem.
– Monika pojechała z matką do miasta i nie będzie ich a ze pięć godzin…. – z uciechą w oczach powiedział pan Kazimierz. – Spróbuj się kurwa ruszyć a zajebie! Rozumiesz?!
Chwycił Karolinę za pośladki, podrzucił do góry białą spódniczkę, twarz docisnął do łajna, zerwał majteczki i w wypięty tyłeczek (tak – tyłeczek a nie cipkę) najpierw napluł śliny a potem wepchnął swojego kutasa. Karola zaczęła syczeć i łkać z bólu. Pan Kazimierz rżnąc tą 17-latkę czuł się spełniony. Jako że był to mężczyzna zharowany i zmęczony życiem już po 10 minutach posuwania tyłeczka tej małolatki wytrysnął głęboko do jej odbytu. Czuł się jak w niebie. Wiedział też, że zabawa nie może się tak szybko skończyć. Nie miał już amunicji ale miał bogatą wyobraźnie…
Jedną ręką chwycił Karolę za jędrne cycuszki, drugą za jej pizdeczkę i zgrabnym ruchem przerzucił ją do zagrody z jedną świnią.
– Teraz będziesz się bawić kurwo !!!! Spróbuj tylko się ruszyć!!! – zaśmiał się pan Kazimierz.
Świnia widząc czekającą i wypięta cipkę Karoliny poszła za instynktem. Weszła na młodą dziewczynę, jej kutas zaczął szybko rosnąć i w mgnieniu oka trafił do cipki nastolatki. Świnia rżnęła to dziewczynkę jak automat, bez przerw. Po dwóch, góra trzech minutach ogromna ilość spermy obtryskała cipkę Karoliny. Nastolatka z umazaną w gównie twarzą już nie płakała – zdała się być zmęczona.
Pan Kazimierz rozwiązał ją i powiedział:
– I co kurwo? Źle było?
Karolina spojrzała na twarz pana Kazimierza i odpowiedziała:
-Mogę przyjść jutro?