sex opowiadania:
Na początku przedstawię wam Karolinę która pracuje w Zakładzie Kosmetycznym Ewy, do którego przychodzę systematycznie w każdą środę. Ukończyła kiedyś technikum kosmetyczne, dorobiła jeszcze w Izbie Rzemieślniczej dokumenty fryzjerki męskiej i damskiej. Ponieważ trochę odrosły mi włosy poprosiłam właśnie Karolcię, aby mi je trochę skróciła i wyrównała. Kiedy tak się mną zajmowała zauważyłam, że jest jakaś radosna, szczególnie wesoła. Więc, prosząc, aby się nade na pochyliła, zapytałam ja, co jest przyczyna tej jej wesołości.
A ona, popatrzyła mi prosto w oczy i stwierdziła, że już nie może doczekać się soboty, bo jest umówiona na super randkę. Popatrzyłam na nią i stwierdziłam, to może byś mnie też umówiła, przecież je też jestem sama. Zdziwiła się moim stwierdzeniem, powiedziała, że tym razem to niemożliwe, ale przemyśli tę propozycję. Tak minął prawie miesiąc od tej rozmowy, ponownie jest środa i Karolcia, jak mnie tylko zobaczyła, natychmiast podbiegła, mówiąc, że ma ważną sprawę i musi ze mną porozmawiać. Uzgodniłyśmy, że po zabiegach pojedziemy do mnie. W domu zrobiłam kawę, było jakieś ciasto, zrobiłam drinka z zasiadłyśmy w salonie przed kominkiem do rozmowy. Historia, jak Karolcia spotkała się z Martą i jak weszła do jej „klubu” to temat na oddzielne opowiadanie. W tym momencie było ważne, że w poniedziałek dostała telefon, w najbliższą sobotę jest spotkanie i może przyjechać ze znajomą.
Sprawa była jasna, szykowała się niezła zbiorówka. Poprosiłam Karolcie, aby dała mi dzień do namysłu, ale w czwartek rano stwierdziłam, że jak ona tam jest, to dlaczego nie mogę również jechać ja. Zadzwoniłam, że jadę i chcę wiedzieć, o której po mnie przyjedzie. Otrzymałam wiadomość, że w sobotę o szóstej i na tym się rozmowa skończyła.
Praktycznie punktualnie przyjechał po mnie samochód, duża Toyota, poznałam Martę i Krzysztofa, na pierwszy rzut oka bardzo mili ludzie i pojechaliśmy. Najpierw było zapoznanie się, w trakcie którego okazało się, że panów jest trzech, mnie przedstawił się Adam, później Wojtek. Następnie była pierwsza niespodzianka. Karolcia nie uprzedziła mnie, że zaraz po wejściu każdy idzie po przydzielonego pokoju, gdzie się rozbiera z „cywilnych ubrań” i zakłada służbowy, biały frotowy szlafroczek. Ja byłam w pokoju z Adamem, ale udało nam się bezkolizyjnie zamienić okrycia.
Zeszliśmy do salonu, w którym panował przyjemny półmrok, wszyscy zasiedli do stołu i poszły pierwsze toasty. Nie trwało to długo, kiedy Adam dał mi znać i poszliśmy na górę. Młody, dobrze zbudowany mężczyzna, pomyślałam, może być dobrze. I nie pomyliłam się, położył się obok mnie i przez chwilę pieścił moje Piersi, bardzo go ucieszyły, kiedy Brodawki stanęły szybko na baczność, przesunął rękę w kierunku wzgórka łonowego, zdziwiło go, że jestem wygolona, po czym wsunął palec w Szparkę. Poczuł, że jest wilgotna, uniósł się na łokciu mówiąc do mnie – chce Cię. Ja rozłożyłam szerzej nogi, a kiedy poczułam go za sobą, lekko rozsunęłam na boki.
Wszedł we mnie bardzo płynnie, mocno mnie wypełniając. Czułam go mocno w sobie. Każde jego pchnięcie kwitowałam narastającym podnieceniem. Ale on się nie spieszył. Wolno, ale z odpowiednia siłą wchodził we nie raz za razem. Tym sposobem narastające we mnie podniecenie potęgowało się, aż praktycznie doszłam do maksimum, już zaczynając pokrzykiwać. On też już dochodził, jeszcze trzy przyspieszone, mocne pchnięcia, po czym poczułam wypełniający mnie płyn. Jeszcze chwilę tkwił we mnie, ale wysunął się i poszedł do łazienki, ja zwinęłam się w fasolkę i spokojnie leżałam. On się umył, poszłam ja, nie spiesząc się, opłukałam się, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół.
Prawie zaraz zeszliśmy się ponownie. Stuknęły kieliszki i kolacja trwała dalej. Zaczęły się nawet jakieś tańce, ale szło to opornie, bardziej zaczęła się słuchanie muzyki. Będąc tak mocno zasłuchana w jedna melodię poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Popatrzyłam, był to Wojtek, który dawał mi znać, że powinniśmy iść na górę. Wojtek był trochę niższy od Adama, ale za to bardziej rozbudowanym w sobie, z wyraźnie ukształtowanym „mięśniem brzusznym”.
Nawet się nie ociągałam, wstałam i po chwili już byliśmy w moim pokoju. Moment trwało, jak mierzyliśmy się wzrokiem, on zsunął mój szlafrok, ja jego, on przez dłuższą chwilę mierzył mnie wzrokiem, zatrzymując się dłużej na wygolonej Cipce, ja popatrzyłam na niego, no nie miał on zbyt małej pałki, po czym zaproponował – czy może być od tyłu. Kiwnęłam głową i po chwili już wypinałam Pupę na łóżku. Wszedł, wypełniając mnie całą, każde jego pchnięcie powodowało narastając podniecenie. Muszę przyznać, że był bardzo dobry. Nie dość, że mocny, to można powiedzieć, solidny. Precyzyjnie wysuwał się i wsuwał, a ja pojękiwałam w narastającym podnieceniu. To pojękiwanie przeszło już w głośny jęk, kiedy zbliżał się do swojej końcówki.
Aż odchylił się i bardzo mocno strzelił, wlewając we mnie te swoją strugę namiętności. Opadliśmy oboje na łóżko, głęboko oddychając. Poszedł pierwszy się umyć, ja już trochę spowolniona, ale też się umyłam i zeszłam do salonu. Dopadłam szklankę i dłuższą chwile delektowałam się drinkiem.
Trzecim był Krzysztof. Młody, dosyć przystojny, w wieku około 30 lat, może niezbyt wysoki, ale bardzo dobrze zbudowany, a przede wszystkim bez brzucha. Tutaj nie byłam aż tak spięta, bo go już trochę znałam, przecież razem jechaliśmy. Też długą chwilę na mnie patrzył, po czym stwierdził, mam chęć zajrzeć do Twojej Pupy. Powiedziałam, dobrze, ale pójdę po krem. Poszłam do łazienki, wzięłam krem, który miałam w kosmetyczce, wróciłam i wyciskając sobie trochę go na rękę, zaczęłam masować jego pałkę. Była, rzeczywiście, niczego sobie. Kiedy już dobrze ślizgała mi się w ręce, puściłam ją i poszłam do łóżka.
Idąc, jeszcze na wszelki wypadek resztka kremu posmarowałam sobie Pupę i mocno ją wypięłam, aby mógł w nią swobodnie wejść. Nie musiałam na to długo czekać. Zajął swobodnie miejsce za mną i po chwili naparł pałką na Brązowa Dziurkę. Ta przez chwile stawiała opór, ale krem dał swoje, po chwili już cały siedział we mnie. Czułam go bardzo mocno w sobie, rozpychał się na wszystkie strony, ale przede wszystkim głęboko się wbijał. Trzymał mnie mocno za biodra,
a odgłos odbijanych ciał potwierdzał każde jego wejście.
Aż przyszedł ten moment spełnienia i poczułam, jak wlewa się we mnie jego płyn namiętności. Oboje padliśmy na łóżko, ale dysproporcje ciał nie pozwoliły, aby zbyt długo na mnie leżał. Wstał i poszedł się umyć, ja po nim, zeszłam na dół i z przyjemnością przyjęłam od Marty, zresztą żony Krzysztofa, zimną szklaneczkę drinka. Zabawa trwała, ale okazało się, że minęła właśnie północ i przyjechał Mikołaj. W końcu mięliśmy się spotkać na Mikołajkach.
Otworzyły się drzwi i oczom swoim nie wierzyłam. Do salonu wszedł, owszem, Mikołaj, miał Mikołajkowy płaszcz i czapkę, ale przede wszystkim weszło kawał draba. Jak się później dowiedziałam, ma 196cm wzrostu, nikt nie umiał powiedzieć, ile ma obwodu w klatce piersiowej. Przytargał ze sobą dwa duże worki, z których zaczął wyjmować prezenty. Każdy z nas otrzymał w ładnej, materiałowej torbie elegancką butelkę wódki i zestaw kosmetyków. Później dowiedziałam się, że Mikołaj współpracuje z branżą kosmetyczną i farmaceutyczną. Kiedy już każdy miał swoją torbę, ja też, zasiedliśmy do stołu, wznosząc toast na cześć Mikołaja. Mikołaj łyknął i stwierdził, że idzie dalej. Wyszedł z salonu, myśmy jeszcze przez moment komentowali prezenty. Nawet nie wiedziałam, kiedy wyszła z salonu również Marta, bo teraz stanęła w drzwiach, mówiąc, że Mikołaj zabłądził do piwnicy i tam ma jeszcze dla nas niespodziankę.
Wszyscy wstali od stołu i zaczęliśmy schodzić. W piwnicy było pomieszczenie wyposażone na mini siłownie. Ale pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to był stojący po środku duży, masywny stół. Mikołaj już pozbył się swojego służbowego okrycia, stał w podkoszulce, mocno opinającej jego ciało i szortach. Kiedy już wszyscy zeszli, Marta zwracając się do niego, stwierdziła, no Mikołaju, teraz czas na Twoją niespodziankę, kładąc jednocześnie na stole duży ręcznik. Mikołaj stanął tyłem do krótszej części stołu, spuścił szorty i na niej usiadł. Można powiedzieć, że ja też usiadłam również z wrażenia.
To, co się znajdowało miedzy jego nogami było niesamowicie duże. Marta podeszła do niego, on rozsunął nogi, a ona, wyjęła z kieszeni pojemnik z kremem, wzięła trochę na palec i zaczęła zmysłowo rozprowadzać go po pałce Mikołaja. Kiedy ściągnęła napletek ukazała się wielka żołądź, która po chwili pięknie się świeciła. Skończyła, odsunęła się, Krzysztof wstawił miedzy nogi Mikołaja mały stołeczek, po czym Marta, zwracając się do mnie powiedziała – ta pałeczka czeka na Ciebie, to jest spóźniony prezent Imieninowy od nas.
Ja stanęłam jak wryta, ale nie bardzo miałam czas zastanawiać się, bo w następnym zdaniu usłyszałam – podejdziesz tu, pokazując na stołek, odwrócisz się i elegancko usiądziesz Pupą na tej pałce. Za nim zdążyłam wziąć głębszy oddech stali przy mnie wszyscy panowie, jakby asystując mi w tej ceremonii. Nie było wyjścia, podeszłam, popatrzyłam na Mikołaja, on się tylko uśmiechnął, po czym weszłam na stołeczek, obróciłam się i rzeczywiście miałam Pupę na wysokości sterczącej pałki. Rozsunęłam mocno pośladki i oparłam Brązową Dziurkę o tą błyszczącą żołądź. Oparłam się, ale w pierwszej chwili nic, dopiero po chwili, jakby bardzo wolniutko dziurka zaczęła otwierać się, wpuszczając pałkę do środka. Pomyślałam, że Krzysztof wiedział, co mnie czeka, dlatego lekko rozruszał mi Pupę. To był początek, ale gdzie reszta. Marta poprosiła Karolcię, mówiąc – chodź, pomożemy jej. Obie stanęły przede mną, ja oparłam ręce na ich ramionach, a one chwyciły mnie za biodra i zaczęły dociskać.
Spojrzałam, że kiedy one pomagały mi usiąść na tej pałce, panowie zaczęli masować swoje, jakby szykowali je do boju, mając jakby przy tym satysfakcje, że coraz mocniej jęczę. Sporo tej pałki weszło, ale nie cała. Teraz ruszył się Mikołaj, sam chwycił mnie za biodra swoimi olbrzymimi dłońmi i dociskając mnie w dół, zaczął wypinać biodra do góry. Oczywiście, zaczął i wbił mi ją do końca, a ja już bardzo głośno jęczałam, będąc wypełnioną gdzieś bardzo głęboko. Na ostatni moment podeszli panowie i kładąc swoje dłonie na moich udach, zaczęli współpracować z Mikołajem, doprowadzając w końcu do tego, że ta ogromna pałka znalazła się w Pupie.
Teraz nastąpił akt drugi. Widząc ostrzących się panów pomyślałam, że jak tylko zasadza mnie na Mikołaju, to będą chcieli wejść w Cipkę. No i moje przypuszczenia sprawdziły się. Zdjęli dłonie z moich ud, chwycili za podudzia i rozciągając je pokazali panią, jak wygląda moja Cipka. Wówczas Marta stwierdziła – no to zaczynajcie. Pierwszy wszedł Adam.
Krzyczałam w niebogłosy kiedy wpychał swoja pałkę, myślałam, że mnie rozerwie, przecież w Pupie siedział Mikołaj. Ale on na to nie zważał, chwycił moje biodra, po czym wykonując stosowne ruchy, wbijał się niesamowicie mocno. Czułam, jak jeździ we mnie jego żołądź, jak się wysuwa i wsuwa. Cipka puściła swoje soki namiętności, zrobiło się trochę luźniej, ale nie za dużo. Adam też czuł to napięcie i wolniutko podniecał się, aż przyszedł moment spełnienia, jęknął i wpuścił we mnie te swoje urocze soki.
Wysunął się, ale zaraz zastąpił go Krzysztof. Sytuacja była podobna. Moja Cipka była już dobrze sfatygowana, przecież to czwarte zbliżenie i drugie takie mocne. Jęczałam już bardzo mocno, kiedy Krzysztof wykonywał swoje rytmiczne ruchy, aż w pewnym momencie przyspieszył i skończył. Ja już odlatywałam w pełnym podnieceniu. Nie zdążyłam wziąć głębszego oddechu,
a już wchodził we mnie Wojtek. No i dobrze, że był ostatni, bo jego pałka była najpotężniejsza. Mając już Cipkę trochę rozluźnioną łatwiej mi było go wpuścić do środka. Co wcale nie oznaczało, że go słabiej czułam. Wręcz odwrotnie, na skutek już odpowiedniego zmęczenia, czułam go bardzo mocno, a kiedy zaczął już prężyć się przed ostatnimi strzałami, wręcz krzyczałam i z bólu ale z dużej namiętności też.
Wysunął się, myślałam, że już po wszystkim. Panowie ścisnęli mi nogi, Mikołaj chwycił w pół, i bez problemów obrócił, kładąc na stole. Teraz on zaczął swój taniec. Przesuwanie jego pałki w mojej Pupie można z powodzeniem przyrównać do przesuwania tłoczka w strzykawce. Przesuwając się do środka, wypychał wszystko, co przed nim, cofając, zasysał to, co wepchnął. Darłam się, kiedy tak się przesuwał, ale to nic nie dawało, on systematycznie przesuwał się w obie strony. I nie trwało to zbyt krótko, za nim poczułam, że pęcznieje jeszcze bardziej, aż cofnął się i napierając z całej siły, wepchnął się, strzelając jednocześnie strumieniem spermy. Omal nie zemdlałam w tym momencie, nie dość, że było to bardzo mocne, było tego również niesamowicie dużo, prawie rozsadzając mnie podczas wypływu.
Mikołaj wysunął się, a ja opadłam na podłogę, nie mając siły utrzymać się na nogach. Marta i Karolcia pomogły mi pójść do mojej łazienki, tam stanęłam pod natryskiem i długo płukałam się, chcąc złagodzić ból podbrzusza. Pozostawiając mnie w łazience Marta stwierdziła, że to koniec zabawy i mogę ubrać się w swoje rzeczy. Wytarłam się, ubrałam i wolno zeszłam na dół. Tam wszyscy czekali na mnie, a kiedy się pokazałam, zaczęli bić brawo. To mnie trochę ucieszyło, na moment zapomniałam o bolącej Pupie, wzięłam ze stołu szklaneczkę z drinkiem, po czym usłyszałam – witaj w naszym klubie.
W tym momencie wszyscy zaczęli podchodzić do mnie stukając się ze mną. Po wypiciu tego toastu Wojtek, gospodarz domu podziękował wszystkim za uczestnictwo, zapraszając na następne spotkanie. Ubraliśmy się i każdy kierował się do swojego samochodu. Okazało się, że z Mikołajem przyjechał kierowca dla nas, bo Krzysztof przecież aktywnie uczestniczył w spotkaniu. Miałam przywilej siedzenia na przednim siedzeniu, na tyle gnieździli się Marta, Krzysztof i Karolcia. Już nie wnikałam w żadne szczegóły organizacji tego spotkania, tylko spokojnie siedząc wróciłam do domu. Żegnając mnie Marta stwierdziła, że bardzo się cieszy, że byłam z nimi i ma nadzieje, że się jeszcze spotkamy. Ja kurtuazyjnie podziękowałam za wszystko, mówiąc, że być może.
Było godzina trzecia nad ranem. Rozebrałam się i położyłam do łóżka. Długo nie mogłam usnąć, przeżywając jeszcze raz całe to spotkanie. Wiem jedno, na pewno długo tych Mikołajek nie zapomnę. Natomiast, gdy się obudziłam rano, to doszłam do wniosku, że chyba miałabym chęć ponownie poczuć tego Mikołaja, ale w Cipce. A czy to kiedyś nastąpi – zobaczymy.
Kończę, standardowym stwierdzeniem. Opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona